Profil

Moje zdjęcie
blogsalonypieknosci@gmail.com

środa, 28 listopada 2012

Masaż ajuwerdyjski na cztery ręce w Miu Spa we Wrocławiu


źródło: http://www.medycynaiuroda.com/galeria
 Instytut Medycyny i Urody Miu Spa mieści się przy ulicy Litomskiej we Wrocławiu, która jest boczną bocznej Legnickiej... :) trafić jest dość łatwo. Jest to osiedle, na parterze w podwórku znajduje się właśnie Miu Spa. Czynne w dni robocze do 19.00, ale panie są ponoć elastyczne i w razie potrzeby przedłużą - tak zapewniają :). O tym miejscu wiem z polecenia i nadarzyła się okazja wypróbować, więc umawiam się z wyprzedzeniem na godziny popołudniowe - ponieważ więcej niż jedna osoba będzie zaangażowana w mój masaż, stąd wyprzedzenie konieczne :D.

Opis masażu ze strony (koszt 140zł):

Masaż Ayurwedyjski na 4 ręce
Hinduski masaż relaksacyjny, o podwójnej sile działania i niezwykłej synchronizacji z ciałem masowanego. Niezapomniane wrażenie dla osób zestresowanych, chcących zapomnieć się w niezwykle przyjemnym i odprężającym masażu. (źródło www.medycynaiuroda.com/pielegnacja-ciala/77-pielegnacja-ciala/99-masaze)

 Będąc na podwórku osiedla, nietrudno zlokalizować miejsce. Wchodzę w pierwsze drzwi, potem drugie - widzę już panie czekające na mnie na recepcji.
Jedna z nich podchodzi i zabiera ode mnie płaszcz, wiesza w szafie. Jest przestrzennie i jasno, po lewej wysokie biurko (recepcja), po prawej wygodnie wyglądające fotele i stolik. Lustro, oświetlenie - jest tu klimat. Widzę dwa, nie - trzy, nie! - cztery pomieszczenia! :) Sama już nie wiem - ale jest to spory gabinet.

źródło: http://www.medycynaiuroda.com/galeria
 Na stoliku leży już przygotowana dla mnie ankieta do wypełnienia - standardowe stwierdzenie, czy nie ma przeciwwskazań do zabiegu, trochę danych o zdrowiu, cerze, pielęgnacji. Wypełniam i oddaję. Kieruję się jeszcze do toalety - pani prowadzi mnie przez kolejny pokój... mogłam zapytać, ile tam mają mkw :) Po wyjściu jestem proszona od razu do jednej z sal. Jest tu łóżko do masażu, na nim pomarańczowy koc. Przy łóżku notuję podnóżek (coś dla mnie), przykryty jednorazowym materiałem, na stoliku klapki i jednorazowe stringi dla mnie. Ręczniki. Po lewej lustro, umywalka, szafki i prysznic z hydromasażem... ładnie. Po lewej, za łóżkiem, drewniany, ażurowy parawan i jakieś misy - kojarzy mi się to z masażem misami tybetańskimi, o którym kiedyś słyszałam. Pani w krótkich włosach jest chyba kosmetyczką - mówi, że najpierw wykona mi peeling całego ciała, a potem przyjdą dwie panie, które wykonają masaż. A teraz mam się przebrać w stringi, położyć na brzuchu na łóżku i... zadzwonić dzwoneczkiem, jak będę gotowa :) 
Hahah fajnie, no więc rozbieram się i ubieram majtasy, włażę na łóżko, przykrywam się kocem, chwytam dzwoneczek ze stoliczka obok i dzwonię :) trudno to może do końca nazwać dzwonieniem, bo w środku jest drewniany koralik, ale pani słyszy i zaraz się zjawia. 

 Rozpoczynając od nóg, pani nakłada mi peeling i masuje - łydki, uda, pośladki, jedna noga, potem druga. W międzyczasie włącza muzykę. Kolej na plecy i ręce. Zapach jest super, dowiaduję się, że to peeling z żurawiną w Organique. Co ciekawe, masowana jestem przecież na sucho - sama taki peeling zrobiłabym sobie raczej na mokrą skórę. Potem czas na przód - znowu nogi, potem ręce i górna część ciała. Peeling nie omija piersi i dekoltu, wszystko delikatnie. Nie mam pojęcia, ile to trwa - nie widzę zegara, tracę poczucie czasu. Może 20 minut, może 40? Po skończeniu pani prosi mnie o umycie się, wytarcie, potem położenie znowu na brzuchu na łóżku i przywołanie kolejnego etapu dzwonkiem. Tak też robię. Uwaga na prysznic - lepiej się upewnić, co skąd leci, bo jeden "kurek" uruchamia deszcz z góry, drugi - słuchawkę :) na szczęście dobrze trafiłam. Ponieważ jak wchodziłam pod prysznic, pani jeszcze była w pokoju - wlazłam tam w majtkach i teraz myślę sobie, że będę miała mokre... no cóż, następnym razem poczekam, aż pani wyjdzie. Tymczasem staram się wytrzeć do sucha, wdrapuję się na łóżko i dzwonię. 

źródło: http://www.medycynaiuroda.com/galeria
 Dwie panie zjawiają się w gabinecie. Jedna pyta, czy mi ciepło, odpowiadam, że na razie tak. Na kominek wstawiony jest olejek do masażu. Dowiaduję się potem, że o zapachu lotosu - piękny! Za chwilę słyszę buczenie - to włączona jest farelka :) cieszy mnie to, bo nie lubię marznąć. Koc na mnie zostaje poprawiony i panie zaczynają masaż od ugniatania dłońmi całego ciała (przez koc właśnie). Powoli, równocześnie po dwóch stronach. Trwa to chwilę, w tle słyszę muzykę, zaczynam się rozluźniać. Potem odsłaniają nogi i masują równocześnie. Wszystkie ruchy są obliczone, bo robią dokładnie to samo. Masaż z nóg po czasie przenosi się na ręce i plecy. Ręce są podnoszone i lekko "trzepane", plecy masowane równo, ale raczej lekko. Trochę jest jasno, dla mnie najbardziej komfortowy klimat do masażu to mocniej przyciemnione światło i głośniejsza muzyka. Zapominam potem poprosić o przygaszenie światła. Prawie usypiam sobie na brzuchu, po chwili masaż ustaje i jedna z pań szeptem prosi mnie o przewrócenie się. Leżę na plecach, przykryta kocem. Grzejnik zostaje wyłączony. Masaż zaczyna się od stóp i nóg, potem ręce i tułów. Ręce znowu podnoszone są do góry i dłonie masowane. To jedyny moment, w którym wyraźnie zauważam różnicę między sposobem masażu obu pań, trochę inne chwyty palców, trochę inny nacisk... nie przeszkadza mi to zupełnie, po prostu to zauważam. Potem masowany jest brzuch, piersi i dekolt, a jednocześnie głowa - uwaga - przez jakąś tkaninę (pewnie żeby nie potłuścić włosów) oraz chwilę twarz. Na tułowiu czuję fajne, miarowe ruchy. Nie jestem pewna, której pani ręce są gdzie :) Nie otwieram też oczu. Trwa to chwilę, znowu trudno mi stwierdzić, ile - tracę poczucie czasu. Następnie panie przykrywają mnie znowu kocem i znowu powoli, miarowo ugniatają dłońmi ciało. Po tej czynności masaż jest skończony. Za chwilę jedna z pań schyla się ku mnie, mówi, żebym poleżała jeszcze chwilę, potem mogę się ubrać. Leżę chwilę... nawet mogłabym usnąć od razu, nie chce mi się wstawać, ubierać i przebywać drogi do domu... ale cóż, wstaję, ubieram się i w drogę do domu :). 

 Myślę, że cały masaż (z peelingiem) trwał 1.30-1.40 min. Wychodzę do recepcji, byłam ostatnią klientką dzisiaj. Chwilę rozmawiamy - nie mają wielu ulotek, za to wszystko można odnaleźć na stronie internetowej. Robią zabiegi na ciało i na twarz, jest też fizjoterapia, laser, makijaż permanentny, botox... w sumie spory zakres, myślę, że jeszcze tu wrócę ;)


2 komentarze:

  1. o rany, odpłynęłabym chyba.... tyle czasu jakby mnie ktoś macał, to mogłabym potem tylko umrzeć:) marzę o tym!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj na TVN Style w programie "Życie w przepychu" widziałam właśnie taki masaż na 4 ręce. Już od samego oglądania się idzie zrelaksować a co dopiero leżąc tak i poddać się takiemu zabiegowi ahhhh ..... chyba po trudzie porodu będzie należało mi się takie coś ... i się wybiorę :):):)

    OdpowiedzUsuń