Profil

Moje zdjęcie
blogsalonypieknosci@gmail.com

niedziela, 17 kwietnia 2011

Masaż balinezyjski

Z powodu wielu stresów w pracy i nie tylko, postanowiłam zrobić sobie dobrze i oddać się w czyjeś ręce. Nie, żebym musiała się tłumaczyć... po prostu postanowiłam wybrać się na masaż.
Wyszukiwarka zdecydowała, że idę do Balinese. Akurat była promocja na masaż balinezyjski, dziewięćdziesiąt parę złotych za 60 minut. Ten masaż pochodzi ponoć z Bali i również Panie z Bali (tylko) go wykonują. Cały gabinet mieści się prawie na samym wrocławskim rynku, na niewielkiej powierzchni przerobionego mieszkania. Są dwie sale masażu. Klimat przytulny, kameralnie. Panie masażystki nie mówią po polsku, można z nimi rozmawiać po angielsku. Całością opiekują się kobieta i młody facet. Z nimi też najpierw się ustala, co i jak, czyli jaki masaż (chociaż to powinno się już zgłosić przez telefon), jakie olejki, czy w grę wchodzi masaż głowy i twarzy, czy nie itd. Wchodzę do pokoju, rozbieram się do majtek, masażystka najpierw myje stopy, daje klapki jednorazowe i prowadzi na łóżko. Przykrywa czymś w rodzaju koca z chłodnej tkaniny. Najpierw masowany jest tył ciała, po kolei nogi, plecy i ręce. Potem przód - nogi, brzuch i klatka piersiowa (tak, piersi też), ręce i dłonie, potem twarz i włosy  jeśli tak sobie życzyliśmy. Cały czas słychać w tle muzykę spokojną, relaksacyjną, śpiew ptaków... Masaż stóp jest super, masaż dłoni wymiata :) Olejki czułam dopiero mocniej przy twarzy, w trakcie masowania, natomiast ogólnie zapach nie jest zbyt intensywny. Osobiście wolałabym, żeby był. Lepiej nie brać opcji z masażem twarzy i głowy, jeśli się gdzieś potem wybiera, bo i włosy tłuste, i makijaż spływa. Masaż kończy się zawsze za szybko :) Ubieram się, wychodzę, i czeka miła niespodzianka - zaparzono dla mnie zieloną herbatę, podaną w ładnej porcelanie. Siadam na kanapie, relaksuję się... w tym czasie przychodzi kolejny klient. Jest sobota, więc jest ruch. Otwarte mają tez w niedziele do późnych godzin. Jak twierdzą, są elastyczni i dość... hm... elitarni na rynku, skupiają się na jakości, kliencie itd. Oczywiście który salon nie powie tego o sobie, więc będzie czas, żeby to sprawdzić, ale pierwsze wrażenie jest pozytywne. Przy wizycie dostaje się karnet, po dziesiątej pieczątce jedenasty masaż 90-minutowy gratis. Mam nadzieję, że dotrwam :)

3 komentarze:

  1. ja tez polecam Balinese!:)naprawde warto:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to nie Twoje zdjęcie (tzn z Tobą w roli głównej) wisi na ich stronie?:) bo paznokcie i rzęski jakby podobne....?

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje zdjęcie? broń boże... nie, to nie ja :))

    OdpowiedzUsuń