Profil

Moje zdjęcie
blogsalonypieknosci@gmail.com

niedziela, 19 sierpnia 2012

Wolność słowa - sens bloga...

Od kilku miesięcy nie napisałam żadnej recenzji, jak widać, a to nie z powodu utraty zainteresowania tematem lub z braku wizyt w salonach. Powodem jest groźba wytoczenia procesu sądowego przez jedno z miejsc, które miałam przyjemność odwiedzić i opisać. Przyznaję, że recenzja nie była w 100% pozytywna, ale to dlatego, że staram się być jak najbardziej obiektywna i opisałam wszystkie zauważone przeze mnie plusy i minusy. Nie spotkało się to ze zrozumieniem ze strony opisanego miejsca i poproszono mnie o usunięcie postu, co zrobiłam.
Celem tego bloga było opisanie własnych, subiektywnych (nie inaczej!) przeżyć, związanych z wizytami w różnego rodzaju salonach piękności. Moje posty są w formie relacji, moje uwagi są tylko moje, co zaznaczam jasno i wyraźnie. Miałam nadzieję, że te posty mogą pomóc komuś w przygotowaniu się do wizyty, do danego zabiegu, powiedzą mniej więcej, czego można się spodziewać, czego oczekiwać i po konkretnym miejscu, i po danym typie zabiegu. Blog jest dla mnie przyjemnością, nie czerpię z niego korzyści finansowych, cieszę się, że go czytacie i to jest największa korzyść tego przedsięwzięcia.

Nie mogę pisać o salonach tylko pozytywnie z założenia - blog straci wtedy sens. Muszę się zastanowić, jak to ugryźć, tymczasem mam nadzieję, że ze mną zostaniecie ;)

Pozdrawiam wszystkich Czytelników!
Katarzyna.

16 komentarzy:

  1. Ale jestem ciekawa co to za salon, nie mogę sobie przypomnieć czego brakuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjścia są tylko dwa: albo pisać rzetelne recenzje albo dać sobie spokój z blogiem. Ja bym nie skasowała tamtego posta, nic by Ci nie zrobili.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mają prawa Cię w ten sposób zastraszyć, czy kiedy krytyk kulinarny pisze recenzje, ktoś go oskarża? Tym samym traci resztki godności. Myślę, że to tylko takie straszenie tym sadem, nie wyob rażam sobie, żeby przyjęto takie zawiadomienie o popelnineiu przestepstwa. Bo to brzmi jak "bo ona mnie nie lubi" rzucone w przedszkolu.
    Masz prawo do własnego zdania! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Dziewczyny!

    Carla, staram się pisać rzetelnie - ale nie uciekam od własnych komentarzy. Jak coś mi się kojarzy z czymś, to o tym napiszę w taki sposób, jak myślę. Ale nie wymyślam rzeczy, których nie było, nie dodaję od siebie.
    Być może nic by mi nie zrobili, ale do sądu może pójść każdy, cokolwiek wymyśli, jeśli tylko ma pieniądze na ewentualne pokrycie kosztów takiej sprawy z powództwa cywilnego w razie przegranej :)

    Ania, przychodzą mi do głowy te same analogie (krytyk kulinarny) :) ale co zrobić - po prostu przestraszyłam się, że za hobby mogę się nabawić niepotrzebnego stresu...

    Inulinus, pls nie dociekaj :) a jak dociekniesz, to nie pisz na forum ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie będę :) I dziewczyny mają rację :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za salon ciekawe jak on znalazł tą twoją recenzję ;)
    Mam nadzieję że nie zawiesisz bloga ;D

    obserwuje i zapraszam ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. jest mi przykro, że tak wyszło. Może jeśli w Twoim mieście są darmowe porady prawne (często urzad miasta albo opieka społeczna ustala jeden dzień kiedy każdy mieszkaniec (bez wzgleud na zasob portfela) moze bezplatnie zapytac o cos prawnika.) może poczujesz się wtedy pewniej?

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam podobny problem na swoim blogu, który jest zresztą bardzo podobny do Twojego ;) Ciekawe, czy to samo miejsce pozwoliło sobie na groźby wobec Ciebie ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz co, dla mnie to skandal, oni powinni do Ciebie napisać i poprosić Cię o wyjaśnienia, co poszło nie tak, jak mogliby Ci to zrekompensować. Ale nie, oni na pewno są bez winy, a Ty ich oczerniasz ;) Że też takie miejsca w ogóle funkcjonują- szok. I zero odwagi cywilnej i profesjonalizmu z ich strony. Ja bym napisała co to za miejsce, bo takie zachowanie (nie źle wykonana usługa) to najlepsza antyreklama. Rozumiem, zawsze można popełnić błąd, ale żeby później to tuszować i straszyć osoby, które wyrażają swoją opinię... to jest nie do pomyślenia! Napisałabym, że musiałam usunąć post o wizycie w miejscu X, bo mi kazano. To nie jest zabronione ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Vera, i jak sobie poradziłaś?

    Wszystkie macie rację, konsultowałam się też z prawnikiem, wiem, że wiele mi nie grozi, ale miałam czas 2 dni na usunięcie wpisu i wszelkich informacji dotyczących tego miejsca, jego nazwy itd. No nastraszyli mnie po prostu skutecznie, bo nawet mi się pisać odechciało. Ale już jestem umówiona na kolejne wizyty i wkrótce wrócę z jakąś relacją :)

    Pozdrawiam Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co zrobiłam? Poszukałam w internecie na ten temat i przedstawiłam pod atakującymi komentarzami odpowiednie fragmenty paragrafów. A mój wpis jak był tak nadal jest w niezmienionej formie. Nie dałam się zastraszyć, bo mam prawo wygłaszać swoje opinie!

      Cieszę się, że powróciłaś do pisania ;)

      Usuń
    2. Rozumiem, czyli to się odbywało na forum? Ja dostałam mailem oficjalne pismo, stworzone we współpracy z ich prawnikiem... w każdym razie ataków na forum u mnie nie było, tylko ciche ultimatum...
      Tobie gratuluje odwagi, a ja jestem z powrotem ;)

      Usuń
    3. Tak - było to na forum ;) na moim oficjalnym blogu http://subiektywnym-okiem.pl (ten z blogspota pełni rolę kopii zapasowej ;)

      Usuń
  11. Mam nadzieje ze nie przestaniesz pisac. Blog jest troche jak gazeta, nikt nie ma prawa zabronic ci krytyki i recenzowania produktow czy uslug, o ile nie klamiesz. Moglabys sie bac gdybys pisala rzeczy wyssane z palca, w przeciwnym razie gon uciazliwych delikwentow na drzewo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyli musieli mieć nieźle za pazurkami.Gdyby salon był w porządku ,dyskusja byłaby na forum a klientki mające inne zdanie mogłyby stanąć w obronie salonu i to byłoby ok.Mogę Cię pocieszyć ,że takie działanie salonu ma krótkie nogi.Niezadowolone klientki nie będą dyskutowały tylko nie zostawią tam więcej swoich pieniędzy.Gdyby byli mądrzy potraktowaliby to jak darmowe szkolenie i poprawili się a zadowolone panie uruchomiłyby marketing szeptany.

    OdpowiedzUsuń