Profil

Moje zdjęcie
blogsalonypieknosci@gmail.com

czwartek, 30 czerwca 2011

Utwardzanie paznokci żelem + french manicure - Amazing Studio

Tym razem postanowiłam na wakacje zrobić sobie fajne paznokcie, którym nie będę musiała poświęcać za dużo uwagi i zdecydowałam po dłuuugich lekturach forów i przeczesaniu google, że utwardzę moje naturalne, średnio długie paznokcie u dłoni i stóp żelem. Wybrałam Amazing Studio przy ul. Jaracza we Wrocławiu. Dziewczyny z forów rozpływały się nad talentami specjalistek z tego salonu, więc dzwonię. Chcę się umówić na jak najszybciej, ale w tygodniu po 18.00 albo w weekend. Salon jest otwarty w tygodniu do 19.00 niestety, a taka przyjemność na dłonie i stopy trochę dłużej trwa... Mimo to udaje mi się umówić na dzień pracujący na 18.00 punkt (nie później!), czekać mam ponad 2 tygodnie. Dam radę ;) Pytam jeszcze, kto będzie mi te paznokcie robił? Pani Ada. Ok.
Ponieważ mam zdążyć na 18.00, zwalniam się z pracy i pędzę przez całe miasto, żeby zdążyć. Na mapie wygląda, że to koło Mostów Warszawskich, a na stronie jest wskazówka, że salon znajduje się na tarasie koło Żabki. Całe szczęście, że to napisali! Dzięki temu zdążyłam 20 minut przed czasem... Szukam drzwi... Patrzę, jest szyld i małe drzwi na parterze. Otwieram - od wejścia atakuje mnie zasłona! Ale wchodzę twardo do małego, ciemnego pomieszczenia (może dlatego, że na dworze było bardzo słonecznie...). Dzień dobry! Jestem trochę wcześniej... - witam się, odpowiada mi pani Ada, która ma właśnie klienta... więc nic nie dało, że przyszłam wcześniej, ale wolę być przed czasem, niż się spóźnić. Całe studio nie jest takie amazing...
jest to mieszkanie dwupokojowe zaadaptowane na salon prawdopodobnie... Naprzeciwko wejścia jest biurko - recepcja - bokiem do wejścia (nie frontem). Po prawej trochę w głębi stół z krzesłami po obu stronach - miejsce robienia paznokci. Za tym kuchenka ze zlewozmywakiem zasłonięta jakąś zasłonką/firanką, obok toaleta. Po prawe są jakieś jeszcze drzwi, ale zamknięte. Czuję się trochę nieswojo, bo jest bardzo kameralnie i klient jeszcze ma robiony zabieg, ale pani prosi, żebym usiadła na malutkim krzesełku przy stoliku w kącie przy drzwiach. To siadam :) Przez 20 minut przeglądam sobie gazety, wybija 18.00, poprzedni zabieg dalej trwa. No tak, mogłam się nie zwalniać z pracy... ale po ptakach. Zaproszona jestem do stolika ok. 18.10. Wcześniej pani Ada proponuje coś do picia. Przy suficie wisi telewizor tak, że klient może sobie oglądać podczas zabiegów. Fajne rozwiązanie, ale ubogie kanały, człowiek jest skazany na tvn, polsat, tvp. Mimo to - pomysł bardzo fajny, nie ma niezręcznego milczenia :) No więc siadam i pani Ada od razu zabiera się do rzeczy. Na stoliku jest podkładka pod dłonie, na niej ręczniczek. Zauważam, że nie jest chyba wymieniony po poprzednim kliencie i dość sfatygowany. Pytam, ile całość będzie trwać. Dowiaduję się, że ok. godziny na dłonie i tyle samo na stopy. Pytam, jakim żelem będziemy utwardzać (wydawało mi się przez telefon, że pytałam o jedwab), dowiaduję się, że ponieważ to naturalna płytka, to silikonowym. Paznokcie po nim można malować i zmywać, ale lakierem z najniższą zawartością acetonu (bo te tzw. bezacetonowe też zawierają aceton). Przed pomalowaniem kolorem, dobrze pomalować bezbarwnym lakierem, żeby nie zniszczyć żelu, zwłaszcza mocnymi kolorami. Ja wybieram french na dłonie i stopy. Jak często trzeba uzupełniać? Zależnie od tempa wzrostu paznokcia - 3-4 tygodnie zwykle. W przypadku frencha niestety wiąże się to z prawie całkowitym zdjęciem i wymianą materiału, bo trzeba zmyć biały pasek i założyć nowy, więc w tym przypadku trzeba zrobić całość od nowa... i od nowa zapłacić :/ nie pomyślałam o tym w sumie, ale na przyszłość będę wiedziała. Zaczynamy.
Pani Ada zaczyna od zmycia lakieru z moich paznokci i piłowania ich. Najpierw pyta, jaki kształt - zostawiam swój, w kwadrat i proszę, żeby jak najmniej zeszła z długości w miarę możliwości. Martwi mnie jedno - gdybym miała czas, chciałabym przed tym zrobić manicure i pedicure - polecam sobie to zaplanować, ja nie zdążyłam. Skórki byłyby wtedy odsunięte, bardziej zadbane. Zastanawiam się przy okazji, czy można robić manicure po założeniu żelu?.... Chyba tak. Z małą zgrozą patrzę na pilnik - kiedyś był jasny i czysty - teraz jest ciemniejszy i brudny. Używany na innych klientach, bez dwóch zdań. Nie wiem, jakie są standardy, bo robię to pierwszy raz, ale wydaje mi się, że to jest po prostu niehigieniczne...

Nierówny kciuk, niedokładne brzegi


Nierówny kciuk 2 :)
taka grubość - to chyba normalne
małe łopatki :)
ale z daleka tak źle nie wygląda... ;)
Paznokcie spiłowane, teraz czyszczenie płytki frezarką z miękką końcówką - wszystkie załomki, i z węższą końcówką - resztki. Płytka jest cała lekko piłowana, to nic nie boli. Teraz idzie coś, co lekko wsiąka w paznokieć - podejrzewam, że do odtłuszczania, i trochę śmierdzi. Nie ma tu dokładności w nakładaniu, chodzi o zmoczenie paznokcia. Teraz idzie pierwsza warstwa jakiegoś żelu i zaczyna się gra w łapki. Koło mnie po lewej stoi lampa na jedną rękę, do której na przemian w miarę majstrowania przez panią Adę, wkładam to jedną rękę, to przekręcam się i wkładam drugą, to obie, to przekręcam i wkładam tak, żeby przygrzało kciuki... ehhh... nie wiem, jak to jest, ale może w innych salonach są dwie takie lampy? W każdym razie malowanie paska jest ciekawe - robi się to ręcznie, dość grubo, potem pędzelkiem się oczyszcza resztę i nadaje kształt. A potem wypełnia się resztę paznokcia żelem. Ja zwykle maluję paznokcie swoje naturalne lakierem wybielającym Inglota, jak już wspominałam w poście o frenchu. Przy mojej białej końcówce to wygląda prawie jak french i przyzwyczajona jestem do paznokci bardziej mlecznych, niż różowych. Pytam, czy są różne kolory takiego żelu. Dowiaduję się, że tak, są i dobiera się je zależnie od koloru płytki, żeby przy odrastaniu nie było zbyt dużego kontrastu. Ma to sens. Inna sprawa, czy cała gama jest do wyboru akurat w tym salonie, ale delikatny róż mi nawet odpowiada. Podczas nakładania żelu, można czuć pieczenie, ponieważ wytwarza się temperatura. Nic nie czuję przy nakładaniu, ale pierwsze parę sekund pod lampą faktycznie piecze trochę. Potem przechodzi. Widzę, że zbliżamy się ku końcowi i zerkam ukradkiem na te moje paznokcie podczas wkładania i wyjmowania z lampy. Niektóre są nierówne, spiłowane na łopaty - tak mi się wydaje. Ale mam nadzieję, że po zakończeniu to wszystko będzie wyrównane. Niestety, to już koniec i takie małe łopatki - mam wrażenie - mi się dostały, ale to nic, bo poza tym jest świetnie. No, może w jednym miejscu nierówno żel jest nałożony, może w dwóch miejscach... natomiast nie jestem czepialska (jeszcze!) i ogólnie wrażenie jest ładne, a detale widzę pewnie tylko ja :) Podczas ostatniego grzania w lampie, pani Aga przygotowuje drugi pokój do zabiegu na stopach. W łazience nalewa wodę. Na koniec dłonie smaruje mi jakąś maską odżywczą, pięknie pachnącą, a przy paznokciach nakłada jakąś odżywkę. To miłe :) Kończę z dłońmi, zostaję zaproszona do drugiego, większego pokoju. Tu jest łóżko, przy nim taki wodny masażer na dwie stopy. Zostaję poproszona o włożenie tam stóp, ma to trwać kilka minut. W tym czasie pani Ada mnie zostawia, na stoliku obok leżą pisma. Przedtem proponuje mi znowu coś do picia, to miłe. Żeby wsadzić nogi do wody, muszę zdjąć buty i zrobić krok po podłodze boso. Podłoga nie jest czysta, bo w butach się po niej chodzi. Tu już nie ma telewizora, ale zagłębiam się w jakieś plotkarskie pismo, którego nie mam na co dzień. Po chwili czuję zapach papierosów - nie wiem na pewno, skąd pochodzi, ale przez okno wlatuje do salonu. Na szczęście pani Aga wszystko robi w rękawiczkach. Niestety, nie zwróciłam uwagi, czy zmieniła je po poprzednim kliencie... Kiedy przychodzi, ustawia fotel składając część nożną, przy tym stawia stoliczek z ręcznikiem i dwiema lampami na półce niżej. Wygląda to tak, że wyciągam mokre nogi, przenoszę na ten stolik, tam ręcznikiem są wycierane i tam będzie robiony żel. Półka niżej - dwie lampy, do których mam wkładać stopy. Wszystko przebiega podobnie -widzę, że jest inny pilnik - z tym, że duuużo szybciej - chyba połowę. W pewnym momencie frezarka odmawia posłuszeństwa, ale nie ma problemu, pani Ada zaraz wymienia na inną. Jestem w krótkiej spódnicy, więc jak mam nogi ściągać ze stolika i wkładać co chwilę do lampy na przemian, jestem pewna, że punktu widzenia kosmetyczki widać mi majtki w całej okazałości :D staram się jakoś to ogarniać, ale takie proste to nie jest, zresztą to kosmetyczka i pewnie niejedno i tak widziała ;) więc czuję się i tak swobodnie. Przy dłoniach rozmawiałyśmy o pierdołach, przy stopach wciągnęłam się w najnowsze newsy, więc w ogóle nie rozmawiałyśmy. Zmywanie, piłowanie, szlifowanie i żel, potem pasek biały, jeszcze raz żel, ciach ciach i już :) Proszę, żeby nie smarowała mi stóp od dołu, bo mi się będą ślizgać w butach :) Kończymy. Pani Ada podaje mi buty tym razem, żebym nie musiała biegać boso po tej podłodze. Jestem ogólnie zadowolona. Jest to dla mnie nowość, wydaje mi się, że paznokcie u dłoni są krótsze, bo zwykle odsuwam skórki i maluję do końca. Tutaj widać zakończenie żelu, przez co trochę to paznokieć skraca. Ale ogólnie bardzo ładnie i naturalnie to wygląda. Ze stóp również jestem zadowolona. Zastanawiam się, jak ona dała radę zrobić mi taką ładną białą kreskę na moim najmniejszym paluszki, gdzie jest paznokcia co kot napłakał... :) Może same białe kreski mogłyby być szersze... ale ogólnie super. Ile płacę? 140 zł w pakiecie - dłonie+stopy. Polecam przejrzeć ofertę pakietów właśnie, bo wychodzi taniej. Można płacić kartą. Wychodzę po trochę więcej niż dwóch godzinach.

8 komentarzy:

  1. Pisz wiecej , super sie czyta .
    Widze podobienstwo mysli moich i twoich :) Pisalabym podobnie.
    A czepiajac sie stylistek w rekawiczkach ...
    No tak , nie chca sie zarazic choroba paznokci , ktora nas zarazaja uzywajac do kazdej tego samego pilnika , tak dlugo az sie zuzyje.

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki!
    zgroza... jak pomyślę, że mogę złapać jakąś grzybicę od innego klienta :/ pytanie, czy są salony, w których używają jednorazowych pilników jednorazowo?...

    OdpowiedzUsuń
  3. Grzybicą jak grzybicą ale poprzez używanie tych samych pilników u różnych klientów można zarazić się wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Sama jestem kosmetyczką i nie wyobrażam sobie używania tego samego pilnika do innej klientki, a wiem że takie praktyki stosuje się w bardzo wielu gabinetach...

    OdpowiedzUsuń
  4. widze ze zadna nie pomyslala z Was ze pilniki,szczoteczki i inne przybory nie musza byc jednorazowe -ale moga byc dezynfekowane i sterylizowane .Nawet pilniki papierowe ,frezy czy pedzle,spotkalam sie z tym w wielu salonach ..Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny blog:) widzę wspólne zainteresowania.. miło się czyta takie recenzje..
    przy okazji zapraszam do mojego domowrgo SPA na chwilę relaksu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zauważyłam że stylista ma mało wprawy albo robiła na odwal. Paznokcie u stóp jak i u dłoni nie są starannie zrobione powiedziałabym raczej "na szybko" bo innych prac od niej nie widziałam..

    OdpowiedzUsuń
  7. witam, chciałabym zapytać ile się trzymały dni w stanie względnie ładnym i schludnym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, zależy, co się robi w domu (pranie, sprzątanie itp.) :) 2-3 tygodnie?... jakoś tak. już nie pamiętam dokładnie, ile te konkretne mi się trzymały, ale potem przez ponad rok robiłam żel u pani Justyny i raz na 4-5 tygodni musiałam uzupełniać.

      Usuń