Profil

Moje zdjęcie
blogsalonypieknosci@gmail.com

piątek, 5 października 2012

Epilacja/depilacja IPL (I2PL Ellipse) pach i bikini - DermaMed, sesja 1

 Po pierwszej konsultacji opisanej tutaj, nadszedł dzień mojej wizyty w DermaMedzie. Przychodzę chwilę przed czasem, wchodzę do środka - witają mnie dwie inne niż ostatnio panie. Nie śmierdzi już papierosami, atmosfera prawie gwarna, bo kilka jakoś tak rozweselonych klientek wychodzi, wchodzi, czeka. Panie ze szczerym uśmiechem zwracają się do wszystkich, czekam cierpliwie na swoją kolej, Pani mnie przeprasza, że chwilkę muszę czekać i proponuje mi coś do picia - czuje się tutaj atencję, uwagę zwracaną na każdego klienta, a raczej pacjenta, bo słyszę, jak niektórych tytułuje się tam per doktor.

 Ja jestem umówiona do pani mgr Moniki. Jestem poproszona o ponowne wypełnienie karty, już z podpisaniem zgody na zabieg epilacji. Pani Monika bierze moją kartę i zaprasza mnie do gabinetu. Jest to uśmiechnięta, przemiła brunetka, przy której nie czuję dystansu, łapię z nią od razu kontakt i rozmowa się fajnie klei. 

 Tym razem idę do gabinetu na końcu korytarza.
Na lewo jest biurko, bardziej na prawo łóżko do zabiegów. Oczywiście szafki, umywalka, krzesełka i sam laser. Okno zasłonięte. Nigdzie nie widzę drzwi - znaczy, że nie ma łazienki albo chociaż pokoju do przebrania się. Siadamy najpierw przy biurku i pani Monika przedstawia się, jest magistrem i robi obecnie doktorat na AWF. Od kilku lat wykonuje już epilację. Wygląda na to, że koleżanka zreferowała nam naszą konsultację, pani Monika wie wszystko - kiedy byłam, co robimy i tak dalej. To miłe, że nie muszę się powtarzać :) Pyta mnie o podstawowe rzeczy, upewnia się, czy się ostatnio nie opalałam i czy nie planuję wyjeżdżać na urlop. Nie. Pyta, czy nie mam jeszcze pytań - mówię, że nie, jedyne co, to jestem na takim zabiegu pierwszy raz, więc będę prosiła, żeby powiedzieć mi, co mam robić po kolei. No więc zaczynamy od tego, że zostawi mi jednorazowe stringi, w które mam się przebrać. Ponieważ robimy pachy i bikini, mogę się albo rozebrać do stanika i majtek od razu, mogę też zostać w spodniach, a potem - jak nadejdzie czas na bikini - je zdjąć. Mówi, że na chwilę wyjdzie z gabinetu, żebym mogła się przebrać i usiąść na łóżku. Pyta, czy nie jest tu za zimno :) Wszystko jest ok. Wychodzi. 

 Zastanawiałam się, jak to jest z przygotowaniem do epilacji. Oczywiście, trzeba się około dzień wcześniej ogolić, żeby włoski były małe, ale widoczne. Osobom, które są po całym dniu pracy i biegną na taką sesję wieczorem, radzę wcześniej skorzystać z łazienki, żeby się odświeżyć, ponieważ w gabinecie nie ma już takiej możliwości (to znaczy oczywiście zawsze można wyjść :)). Ja tak zrobiłam zawczasu, chociaż miałam nadzieję, że - tak, jak u ginekologa - będzie tam gdzieś na to czas i miejsce :) Nie jest tak, więc uprzedzam, żeby czuć się komfortowo, trzeba o tym pomyśleć wcześniej :) 

 Przebieram się w majtasy i siadam na łóżku. Pani Monika po chwili puka i wchodzi, na wszelki wypadek przyniosła koc, gdyby mi się zrobiło zimno :) Najpierw będziemy strzelać w pachy, pani Monika ogląda najpierw skórę. Pytam, czy antyperspirant, użyty przeze mnie dziś rano, nie przeszkadza? Owszem, przeszkadza, ale do tego mają specjalny płyn do dezynfekcji, więc z tym nie ma problemu. Dostaję też okulary, pod które wkłada mi jeszcze waciki. To ma chronić oczy. Teraz bezbronna, prawie naga, nic nie widząca oddaję się z pełnym zaufaniem w jej ręce... :) 

 Kosmetyczka najpierw zmywa mi pachy płynem, a potem smaruje takim trochę zimnym żelem. Ten żel kojarzy mi się z tym, którego używa się podczas USG :). Nie jest to nic przeciwbólowego - takich nie używają, ponieważ kiedy odczuwanie bólu jest przytępione, w razie jakby się coś działo, nie można byłoby zareagować. Pani Monika ma taką metodę, że strzela 3 razy i robi około 10 sekund przerwy, i kolejna seria. To pozwala klientkom złapać oddech, bo jak wiadomo, każdy ma inny próg bólu. Uprzedziła mnie też wcześniej, że może to boleć i jest to ból spalanych w 70 stopniach cebulek włosa. Hm, no dobra, zobaczymy :) Dodam, że prawie cały czas trajkoczemy - a to o skuteczności tej metody, to o jej bezpieczeństwie, to o tym, to o tamtym - ale cały czas w obrębie tematu zabiegu. 

 Okazuje się, że ta metoda jest skuteczna, ale zawsze zostaje około 10% włosów. Może być tak, że wyrośnie jeden włos i ktoś przyjdzie, żeby go dostrzelać. Może się to udać, ale może też być na to całkowicie odporny, ponieważ znajduje się w tak głębokiej warstwie skóry, do której już fale lasera nie docierają. Wtedy nie ma rady - trzeba sobie pomagać pęsetą :) Słyszę też, że najlepiej co dwa, trzy lata wykonać sobie jedno strzelanie - dla utrzymania efektu. Bardzo mi się podoba, że nie ma ściemniania, że tak, ta metoda jest w 100% skuteczna, do końca życia włosy pani nie wyrosną pod pachami, zapomni pani, co to włosy, gwarantujemy... Nie, tutaj nikt nic na piśmie nie zagwarantuje, bo nie wiadomo, co się zdarzy w ludzkim organizmie i z tak uczciwym podejściem w sferze usług kosmetycznych jeszcze się nie spotkałam. Pani Monika zapewnia też, że laser dociera tylko do pewnego momentu - płytko, tak, że nie trzeba martwić się o macicę czy jajniki, czy o piersi. Zastanawiam się, jak długo tą metodę stosowano już i ile badań zrobiono w kierunku ewentualnych skutków ubocznych. Pani Monika zapewnia mnie, że ten laser - drugiej generacji - jest bezpieczny. Wiem, że na tą chwilę tyle wiemy i już. 

 Dobra, czas na pierwszy strzał. Kosmetyczka przykłada głowicę do pachy i pod zamkniętymi powiekami widzę wielki, czerwony rozbłysk! :) Pani mówi, że teraz z korytarza widać aż te rozbłyski zza drzwi naszego gabinetu :) Nieźle. Pierwsze strzały są prawie bezbolesne. W pachę strzela mi po kilka razy w to samo miejsce, po około 10 takich razach zaczyna trochę boleć - właśnie tak, jakby cebulki się paliły, jest bardzo ciepło :) Ale nie jest to coś, czego nie można wytrzymać, natomiast zaczynam się obawiać o moje bikini... Nie liczyłam strzałów, ale myślę, że tak około 25-30? Po starciu żelu, kosmetyczka mówi, że wciera mi Panthenol - łagodząco i zapobiegawczo. Ok, koniec z prawą pachą, przechodzimy do lewej. Cały czas o czymś rozmawiamy, w razie gdybym potrzebowała dłuższej przerwy, mam mówić. Sesja się powtarza, pod koniec czuję już trochę ból, ale na spokojnie do zniesienia i po paru sekundach przechodzi - zapominam. Pachy po epilacji mogą być trochę podrażnione, mam nie używać antyperspirantów z alkoholem przez kilka dni i lepiej przez 2-3 dni unikać basenu z uwagi na chlor i możliwe nim podrażnienie. 

 No to przechodzimy do bikini... Trochę mam stres, że będzie bolało. Wiadomo, jest to sfera bardziej delikatna. Bikini robimy całościowe, bez wąskiego paska, i zaczynamy od prawej strony. Pani Monika delikatnie operuje, wszystko mówi cały czas, co i jak zrobi, nogę lewą mam mieć wyprostowaną, a prawą zgiąć tak, żeby stopą dotykać do uda. W tej pozycji pozostaję, a kosmetyczka smaruje mi żelem bikini. Za chwilę bierze głowicę i pierwszy strzał - ulga, nie boli prawie :) Jest tak, jak z pachami - po kilku razach w tą samą okolicę, zaczyna troszkę boleć. 10-sekundowe przerwy są super, ból przechodzi i można kontynuować. Najbardziej wrażliwą strefą jest wzgórek łonowy - tutaj też boli mnie najbardziej i zaczynam się śmiać (przecież płakać nie będę... ;)). Dochodzimy do warg, pani Monika zmienia ustawienie lasera z 16 na 9J (dżuli) mocy. Mówi, że skóra tam jest ciemniejsza i stąd ta zmiana. Przy tym ustawieniu, to jest delikatnie łaskotanie - nic nie boli :) Kosmetyczka mówi, że zwykle włosy z tego miejsca najbardziej opornie wychodzą, czasem po prostu nie da się ich usunąć. Zobaczymy. 
Dobra, koniec prawej strony, przechodzimy do lewej. Pani Monika operuje, zagadując mnie :) Ciach, ciach, ciach i znowu przechodzimy do dolnej części, po czym koniec. Panthenol... :) I finisz. 

 Ufff... dostaję jeszcze ostatnie instrukcje. Okolica może być zaczerwieniona - to normalne. Nie mogę się oczywiście opalać, żadne solarium, nawet samoopalacza nie. Przez około 2 tygodnie nic się nie będzie działo, potem włosy zaczną wypadać. Po 2 miesiącach kolejne strzelanie. 
Pani Monika wychodzi, ja się przebieram, majtasy wyrzucam do kosza, porządkuję makijaż za pomocą wacika i toniku, bo trochę pod tymi okularami mi się rozmazał. Kosmetyczka czeka na mnie na recepcji. Na mojej karcie zapisuje, co dokładnie było robione i kwotę do zapłaty - 499zł. Upewniam się, że ta promocja będzie mnie obowiązywała do końca moich sesji (4-6), chyba że akurat będzie bardziej korzystna promocja - to wtedy mogę z niej skorzystać. Fajnie, bo ostatnio musiałam źle zrozumieć, że obecna promocja się nie zachowuje, ale tutaj można być pewnym i sobie zacząć zabiegi, jak są akurat jakieś preferencyjne warunki i mieć pewność, że kwoty nie wzrosną. Pani Recepcjonistka pyta mnie, jak było i mówi, że każdy kolejny zabieg jest coraz mniej bolesny :) Heheh, miłe są te babki, muszę przyznać, i z przyjemność tu wrócę za 2 miesiące. Płacę, dostaję karteczkę z datą następnej wizyty, żegnam się i czekam na pierwsze efekty... :)))
 

5 komentarzy:

  1. Świetne recenzujesz :)
    Ja mam chyba zupełnie inne doświadczenia, bo w zasadzie za każdym razem jak gdzieś idę na zabieg czy to kosmetyczny czy wizytę lekarską jestem szczegółowo informowana co się dzieję i mocno się dopytuje gdy coś mnie zainteresuje :)

    Sama gdy wykonuje jakiś zabieg, czy to makijaż czy zakładam rzęsy to odpowiadam szczegółowo co i jak dokładnie, bez obiecywania złotych gór, tylko czyste fakty. Nie ma sensu obiecywać, że zdarzy się coś co nie ma fizycznie prawa się wydarzyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W przypadku mojego bikini właśnie włoski na wargach pozostały. Zauważyłam tez różnice w tej metodzie depilacji a w IPL. W IPL nie smarowano mi ciała żelem, a jedynie schładzano zmrożonymi kompresami żelowymi. Ten żel ma za zadanie robić za przewodnik czy jak? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja depilacja jakim jest urządzeniem wykonywana? To IPL czy Ligh Sheer czy może coś jeszcze innego?

    OdpowiedzUsuń
  4. ja po przeczytaniu Twojej opini w koncu zdecydowalam sie na zabieg depilacji laserem Vectus , tym najnowszym i najlepszym pod sloncem , zabieg nie bolal, szybko , sprawnie i na koniec mila niespodzianka trafilam na promocje zamieszczam link http://beautymed.com.pl/kupon/

    OdpowiedzUsuń