Profil

Moje zdjęcie
blogsalonypieknosci@gmail.com

wtorek, 19 kwietnia 2011

Sztuczne rzęsy metodą 1:1 część I

Zupełnie przypadkiem i bardzo spontanicznie trafiłam na informację o przedłużaniu rzęs, które utrzymuje się 3-4 tygodnie. Pomyślałam, że to coś dla mnie, bo własne rzęsy mam nie tyle krótkie, co jaśniejsze raczej niż czarne i mało widoczne, więc jak nie mam pomalowanych, to wyglądam, jakbym ich wcale nie miała. Co zrobiłam? Oczywiście fora internetowe i opinie bardziej doświadczonych koleżanek :) Wgryzienie się w temat zajęło mi pół godziny-godzinę, po czym wiedziałam, że najlepsza dla mnie będzie metoda 1:1, czyli doklejanie jednej sztucznej rzęsy do jednej naturalnej. Efekt utrzymuje się 3-4 tygodnie, ponieważ okres życia jednej rzęsy to właśnie około miesiąca, po czym taka nasza rzęsa wypada zwyczajnie (tak czy owak by wypadła) wraz z tą sztuczną. Sposób ten jest nieinwazyjny, nie powoduje niszczenia rzęs, no chyba że się majstruje potem przy oczach tak, że rzęsy wypadną przedwcześnie. Można też próbować samemu je ściągnąć, kobiety próbują różnych sposobów i specyfików do tego nie przeznaczonych, co także osłabia rzęsy naturalne i powoduje ich wyrwanie. Jeśli nic z tego nie ma miejsca, nie ma też poważnych szkód. Niestety, trzeba się liczyć z tym, że nie wszystkie rzęsy wypadną z dnia na dzień, ale będzie okres przejściowy, podczas którego będą się przerzedzać. Po tych 3-4 tygodniach trzeba więc iść albo na usunięcie rzęs, albo na ich uzupełnienie. Można też nosić te resztki do końca, ale to już co komu pasuje albo przeszkadza. Cały zabieg trwa ponoć około 2 godzin, podczas których babki często usypiają - co znaczy, że nic nie boli ani nikt za nic nie ciągnie, więc można się też zrelaksować. W wielu salonach kładzie się pod oczy płatki kolagenowe, co dodatkowo działa przeciwzmarszczkowo czy cokolwiek jeszcze te płatki dają... Ile taka przyjemność? od 200 do 500 złotych. We Wrocławiu trafiam na forum, które poleca panią Anetę. Pani Aneta jest ponoć uczennicą innej Pani, która jest profesjonalistką także bardzo polecaną, i można obu im zaufać. Ok, odnajduję panią Anetę, ma swoją stronę internetową Aneta Styl. Poza rzęsami zajmuje się też przedłużaniem i zagęszczaniem włosów, a także ogólnie pojętą stylizacją - tak przynajmniej informuje na stronie. Jeszcze bardziej zachęca mnie promocja kwietniowa - 120 zł za założenie rzęs! Dzwonię i umawiam się na ten sam dzień. Dlaczego taka promocja? Ponieważ pani Aneta - jak mówi - obecnie nie pracuje w salonie, a w domu, i chce zachęcić Klientki do spróbowania tego sposobu. Uzupełnianie kosztuje tu 70zł. Wcześniej pracowała w salonie, w którym coś takiego robiła za prawie 5 razy więcej, niż teraz. Teraz zajmuje jej to także mniej niż 2 godziny, jak twierdzi, zależy to od wprawy :) Zachęcona już na maksa, udaję się na założenie rzęs. 
Pani Aneta czeka na mnie, kanapa już gotowa. Najpierw uzgadniamy, jakie rzęsy sobie życzę. Hm... nie mam zielonego pojęcia, więc proszę o radę. Mówię, że chciałabym się po prostu nie malować, żeby były raczej naturalne, pracuję na co dzień, więc nie mogę sobie pozwolić na zbytnią ekstrawagancję, bo mnie w pracy wyśmieją po prostu... No więc pani Aneta pokazuje mi różne rodzaje rzęs, które trzyma w małych woreczkach. Są właściwie dwa główne typy: cieńsze i grubsze :) mają jakieś litery i cyfry, natomiast dla mnie ważne, że te pierwsze są bardziej zbliżone do naturalnych, a te drugie są grubsze i sztywniejsze. Pani pokazuje mi, które ma aktualnie założone na swoich rzęsach, nie wygląda to bardzo sztucznie i nie są zbyt długie, więc wspólnie ustalamy, że polecimy tymi grubszymi, dwa czy trzy rozmiary. Rzecz w tym, że na początku oka, tu bliżej nosa, nakłada się krótsze, potem dłuższe, a na koniec najdłuższe. Ale o tym dowiedziałam się już później...
Samo zakładanie jest w sumie przyjemne... Najpierw kosmetyczka przykleja plaster pod oczami, żeby zabezpieczyć dolne rzęsy. Potem smaruje primerem - jakby bazą, żeby odtłuścić, oczyścić rzęsy. Dodam, że na przedłużanie powinno się wybrać bez makijażu. Potem jedzie klej i po kolei rzęsa za rzęsą. W tym czasie w sumie tylko się leży i gada :) a z nią można swobodnie porozmawiać, co jest dla mnie też ważne. Po jakiejś godzinie (!) robota skończona. Usuwamy tylko plastry spod oczu, co jest trochę bolesne, bo po prostu ciągnie skórę, i voila! Otwieram powoli oczy, trochę mnie w jednym miejscu piecze - klej się dostał do oka. Widzę przez mglę i widzę końcówki rzęs! Do ręki dostaję lustro i przeglądam się... SZOK! Rzęsy wyglądają jak wielkie czarne pająki na moich oczach! Jestem przerażona i od razu przypomina mi się dziewczyna, którą widziałam kiedyś na przystanku autobusowym w środku nocy, wracającą pewnie z jakiejś imprezy... WIELKIE czarne rzęsy sięgające jej za brwi - to mi się właśnie przypomina. Oczywiście, moje tak wystawnie nie wyglądają, ale zawsze to - jak dla mnie, oceniam - 5 razy dłuższe niż moje. Ponoć nie są aż tak długie, ale za cholerę nie mogę się przyzwyczaić! Mówię, że jestem w szoku i że są za długie. Pytam, czy można je obciąć :D a kosmetyczka przerażona "Nie! Wtedy będą krzywe i nie będą się układać!". Poza tym wydaje mi się też, że są za rzadkie, ale to już chyba zależy od tego, ile mamy własnych rzęs (bo do powietrza się przecież nie doklei). Pani Aneta proponuje, że możemy je ściągnąć, nie ma problemu, póki klej jeszcze nie zasechł do końca. Ostatecznie decyduję się zostawić i zobaczyć, czy się przyzwyczaję. W razie czego zawsze możemy zdjąć, to trwa 10 minut... Przez dzień, dwa nie można moczyć oczu, nie dotykać i nie gmerać, szczoteczką potem delikatnie rozczesywać, jak się poplączą (można taką umytą po starym tuszu do rzęs). Dodatkowo pani Aneta pociesza mnie (i ja pocieszam się sama), że jak zrobię sobie makijaż, to nie będzie aż tak się odznaczać itd. itd.... No więc dobra, wychodzę. Na ulicy czuję, że wszyscy na mnie patrzą. Na szczęście jest piątek i nie muszę jutro od razu iść do pracy, bo chyba bym wzięła urlop na żądanie... Jak patrzę w górę, to rzęsy dotykają moich powiek... Czuję, że wachluję... jazda.. Są bardzo piękne, grube, czarne, równe i ładnie ułożone. Na końcach dłuższe. Ponoć niektóre kosmetyczki wlepiają równe na całej długości, tutaj technika jest inna. Ale jak ktoś chce inaczej, trzeba tylko powiedzieć. W każdym razie rzęsy są naprawdę piękne, ale... nienaturalne. Przychodzę do domu, reakcja mojego faceta "yy... trochę przydługie..." mówi mi wszystko. W sobotę staram się dalej przyzwyczaić, robię makijaż. No jest pięknie, w sam raz na imprezę. Do tego staram się je skrócić na końcach oka, przycinając obcinakiem do paznokci. Po południu decyduję, że ściągam. Umawiam się na niedzielę. CDN. A oto efekt: 



14 komentarzy:

  1. Szkoda, że zdjęłaś. Mi się bardzo podobają, chociaż wyglądają na sztuczne, bo gdyby były naturalne to byłyby też ciemniejsze na dole + byłoby ich więcej przy wewnętrznym kąciku oka. To takie szczegóły.
    Ja mam takie naturalne i mam problem z noszeniem okularów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. coś mało tych rzęs, chyba, że masz takie 'łyse oczy' jaki i głowę.

    OdpowiedzUsuń
  3. SZkoda, że zdjęłaś bo bardzo ładne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne są, ale najważniejsze jest, zeby czuć sie w nich dobrze i nie myslec tylko o tym czy nie są przypadkiem za długie...wiec dobrze ze je zdjelas, przynajmniej masz spokoj...chociaz naprawde sa sliczne ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. w życiu bym nie powiedziała że sztuczne :) są śliczne :) ja miałam też robione i miałam ich 3 razy więcej bo mam gęste swoje ale krótkie i wszystkim się bardzo podobały i każdy pytał gdzie robiłam :) a teraz po miesiącu mam tyle co Ty i wyglądają jeszcze naturalniej ale już mniej mi się to podoba... szkoda że ściągnęłaś bo wyglądały rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja jak mam niepomalowane to normalnie mi powiek dotykaja jak patrze w góre:) w sobote ide na rzęsy chce wybróbowac troche inna metode taka na 2 tygodnie akurat na ślub i podróz żebym nie musiała malować a potem jak mi sie spodoba zrobie normalne 1:1
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie wyszły bardzo przerzedzone, efekt na moich rzęsach był całkowicie inny:

    http://3.bp.blogspot.com/-7j1qo9cLSDA/TvyqQkAbNDI/AAAAAAAADLI/w2K1SxtQNtU/s1600/1-tile.jpg

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam rzęsy założone od 14 dni i jestem zadowolona. Moje rzęsy też są takie i nie przeszkadza mi ich długość. Jedyną rzeczą jakiej nie mam to właśnie szczoteczki do czesania i kiedy próbuję je poprawić palcami to trochę mi schodzi. Ale jest ok. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak po zdjęciu, doliczyłam się ok 55-60 rzęs na oku... to bardzo mało. Fakt metoda się wciąż rozwija, ale dobrze założone rzęsy powinny obejmować większość rzęs, a na jednym oku mamy ich od ok 100-250. Zabieg trwa pomiędzy 2-3h, tutaj mam wrażenie, ze został zrobiony na szybko, byleby było :P
    Najczęściej używa się długości 8-12mm, 10-11mm na całe oko, 8 i 12 do modelowania kącików, efekty można stopniować poprzez dobieranie różnych skrętów i grubości.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam 20 lat i z doczepianymi rzęsami spotkałam się 2 lata temu na potrzeby sesji zdjęciowej. Na początku nie byłam do tego przychylna bo naczytałam się "głupot" na forach, że doklejane rzęsy niszczą nasze naturalne. Ale zdecydowałam się. Przez półtora roku nosiłam tak zwane kępki (z wymianami rzecz jasna). Wszyscy uważają, że są okropne bo trzymają się tylko tydzień. Ale to nie prawda. Moje kępki wytrzymywały do 5 tygodni i mogły by być dłużej ale powstały ubytki i niestety musiałam zdjąć. Natomiast metoda 1:1 jest rewelacyjna. I trzyma mi ok 2- 2,5 miesięcy. I wcale nie wygląda to jakby były sztuczne. Na domiar tego uważam i tak, że są one krótkie i proszę kosmetyczkę o wytuszowanie. Co prawda nie powinno się tuszować doklejanych rzęs ani 1:1 ani kępków. Ale ubóstwiam takie rzęsy!! Jest to przychylenie ręki dla kobiet. Zawsze musiałam wstawać rano na 2 godziny przed wyjściem by malować rzęsy- co było drastyczne bo szybko traciłam tusze i nerwy bo nigdy nie wychodziło mi jak trzeba. Od kiedy noszę sztuczne wstaję 30 minut przed wyjściem bo nałożę cień upnę włosy i jestem gotowa! A jaka oszczędność w tuszach i odżywkach do rzęs! Polecam z całego serca! Ja wiem, że już do końca życia będę je nosić! Pozdrawiam. Ps. Te rzęsy, które masz na zdjęciach wymiękają- to nic w porównaniu z moimi! A takie rzęsy są świetne, bo dają poczucie kobiecości. I wcale nie są drogie, kępki kosztują 1zł za sztukę a na jedno oko wypada mi 15 sztuk, natomiast metoda 1:1 kosztuje jedyne 130 zł. A jaki spokój! Lepiej jedno razowo zapłacić 130zł niż co tydzień- co dwa kupować nowy tusz za 30-40zł, i dzięki temu nie tracę nerwów i cennego czasu!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. założyłam z ciekawości. ta sama technika. taka sama procedura zakładania. zapłaciłam[promocyjnie]80 złotych. dziewczyna się tym zajmuje od dwóch lat. zakładała mi je około 3ch godzin[mam dość gęste rzęsy]. założyłam, bo nie chciało mi się ich malować po prostu no i też ciekawość. ;p ale miałam ich 2 razy więcej niż na zdjęciu. też się nie mogłam przyzwyczaić. minęły prawie 3 tygodnie[bez 2 dni]i teraz mam takie jak na zdjęciu. pozwoliłam je sobie kilkukrotnie pomalować, co chyba spowodowało ich szybsze wypadanie. ale teraz jestem zadowolona, że jest ich mniej, bo wyglądają w końcu naturalnie. ciekawa jestem w jakim stanie będą moje naturalne, jak wypadną wszystkie doklejane. ;) ale wyczytałam na różnych forach, że jest jakiś produkt regeneracyjny l'biotica na rzęsy, więc jak tylko wypadną kupuję i stosuję. ;)
    nie wiem czy zachęcam do założenia. na pewno jest to jakiś nowy trend, więc wiele kobiet się na to kusi. warto sobie dobrze to przemyśleć. polecam kupić sobie jakieś sztuczne rzęsy, żeby sprawdzić czy aby na pewno dobrze się z nimi czujemy. ;) bo ja też od razu chciałam je zdjąć, ale wiedziałam, że mam za tydzień wesele, więc zrobiły robotę i przestałam się przejmować co się z nimi dzieje, bo zrobił się'znośne'. ;)
    ja, jako osoba, która nie lubi się malować i raczej woli siebie naturalną, musiałam nosić ze sobą lusterko i szczoteczkę wszędzie. wystarczył mały spacer na przystanek tramwajowy, 2 podmuchy wiatru, a już potrafiły się splątać. ;c
    nie widzę innych minusów. ;) zabieg zupełnie bezbolesny. po prostu się dobrze zastanów.
    aa! miałam jedwabne rzęsy. i polecam zrobić przed zabiegiem hennę. ;) ułatwia sprawę. ;)
    pozdrawiam, m.

    OdpowiedzUsuń
  12. szczerze? okropne. zobacz sobie na blogach jak to powinno wygladąć np dzikakura.pinger.pl albo moniasc.pinger.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z Wami, te rzęsy to nie hit :) Ja teraz nawet nie myślę o bawieniu się w przedłużanie, tylko stosuję Revitalash i tusz do rzęs - są piękne, naturalne, jak zrobię hennę, to nawet nie muszę malować. Mogę spać normalnie, podrapać się po oku jak trzeba i mam z głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Powiem Ci, że nie są najładniejsze. Wejdź sobie na te: http://www.neicha.pl/strona/neicha_inspiruje
    Moim zdaniem bez porównania.

    OdpowiedzUsuń