Profil

Moje zdjęcie
blogsalonypieknosci@gmail.com

sobota, 21 maja 2011

Depilacja pach - salon L'esthetique

Wiele razy próbowałam depilować sobie pachy woskiem albo pastą cukrową w domu. Nie udawało mi się do końca, a finalnie zawsze goliłam pachy... :( Ponieważ nie robiłam jeszcze w salonie depilacji żadnej części ciała, postanowiłam zacząć od pach, bo najłatwiej :) Ostatnio nie udało mi się zwiedzić salonu L'esthetique, więc teraz postanowiłam tam właśnie pójść. Pani Agnieszka była bardzo uprzejma, próbowała mnie umówić na następny dzień, ale niestety musiałam najpierw zapuścić włosy pod pachami... więc umówiłam się na piątek. Powiedziała, że o 19.00 ma ostatnią klientkę, więc przyjmie mnie o 20.00, czyli po zamknięciu salonu. Zrobiło to na mnie dobre wrażenie, widać, że dla klienta może zrobić ten mały wysiłek i zostać parę minut po pracy. Podoba mi się też, że zawsze oddzwania, jeśli nie zdąży odebrać. Numerem kontaktowym jest numer komórkowy i w razie czego można spokojnie albo zostawić wiadomość np. z potwierdzeniem wizyty, albo poczekać, bo na pewno ktoś oddzwoni.
W piątek przed 20.00 szukam salonu. Wejście jest przy Galerii Italiana (ulica Więzienna - sam Rynek) tam, gdzie numer 21a. Na domofonie jest nazwa salonu, windą wjeżdża się na trzecie piętro budynku. Salon mieści się jakby w małym mieszkaniu, jest tu bardzo kameralnie. Ponieważ spieszyłam się strasznie, wpadłam tam zgrzana i spocona :) pytam więc, czy mogę/powinnam się odświeżyć, bo biegłam :) pani Agnieszka mówi, że nie trzeba, bo i tak musi umyć pachy itd. Zaprasza mnie na łóżko, prosi o ściągnięcie butów. Jest bardzo wygodnie, wygodniej niż w Payot :) Sama kosmetyczka robi bardzo dobre wrażenie - jest bardzo ładna, zadbana, ma pięknie błyszczące włosy i idealny makijaż - taka żywa reklama. Muszę zdjąć bluzkę, zostaję w staniku. Obie ręce podnoszę do góry, kładę za głowę. Ogólnie relaks. Brzegi stanika zabezpiecza mi chusteczkami. Najpierw przemywa pachy jakimś pachnącym płynem, potem kolejnym i kolejnym. Nie mówi, co robi, trochę widać, że się spieszy (prosiła, żebym przyszła w miarę możliwości wcześniej, bo było okienko), ale pomimo tego czułam, że robi to profesjonalnie. Przez cały zabieg miałam pewność, że może to robić z zamkniętymi oczami. Trudno to wytłumaczyć, to się po prostu czuje. No więc po oczyszczeniu pach, nakłada mi ciepły wosk z tuby i przykłada płat fizeliny (chyba?). Przygniata i BACH! Od razu! Szok dla mnie, bo zwykle jak depilowałam się plastrami, to czekałam, aż dobrze przylgną, albo aż pasta cukrowa lekko przestygnie i złapie włosy a tu od razu pani Aga zerwała włosy raz, drugi i trzeci. Potem w kilku miejscach jeszcze raz posmarowała woskiem i wyrwała włosy. Dowiedziałam się, że moje nietypowo rosną w kilku kierunkach :) Hm... może też przez to nie mogłam nigdy ich wyrwać dokładnie w domu. Ostatnie, pojedyncze włoski wyrywa pęsetą. Potem druga pacha to samo. Pierwsze wyrwanie boli, ale nie tak, jak robi się to sobie samemu, bo do końca nie wiadomo, kiedy to nastąpi i człowiek tylko chwilkę czuje ból. Potem pani Aga oczyszcza pachy i kładzie jeszcze żel chłodzący. Nie mogę tego dnia używać antyperspirantów czy dezodorantów z alkoholem, żeby nie podrażnić skóry. Kosmetyczka mówi, że widzi jeszcze kilka cebulek, z których wyrosną włosy i mam ich nie golić do czasu kolejnej wizyty.
Porozmawiałyśmy też trochę o typie mojej cery, który został na wejściu zdefiniowany :) Poleżałam chwilę, aż żel chłodzący się wchłonie i koniec. Trwało to nie więcej niż 5-7 minut! Za tą przyjemność płacę 30 zł. Trzeba mieć gotówkę, bo jeszcze nie mają terminala. Nie dostaję żadnego paragonu.
Nic mnie nie boli, nie czuję żadnego dyskomfortu. Po przyjściu do domu oglądam pachy. Jak się przyjrzę, widzę cienkie, małe włoski, które nie zostały wyrwane. Zdaję sobie jednak sprawę, że ten zabieg trzeba kilka razy powtórzyć, żeby na dłuższy czas pożegnać się z owłosieniem, a potem też co jakiś czas powtarzać. Jak się zacznę golić, to znowu wrócę do stanu poprzedniego. Na następny dzień tez oglądam pachy i nie ma żadnych podrażnień, żadnych pryszczyków itp. Baaaardzo jestem zadowolona :) myślę, że na kolejną depilację tam wrócę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz