Profil

Moje zdjęcie
blogsalonypieknosci@gmail.com

sobota, 14 maja 2011

Henna rzęs - salon Payot

Po przygodzie ze sztucznymi rzęsami, postanowiłam zrobić coś mniej uciążliwego i bardziej naturalnego - hennę rzęs - podkreślenie koloru na kilka tygodni. Ponieważ chciałam zrobić to wraz ze ściągnięciem rzęs za jednym zamachem, szukałam salonu, który ma obie te usługi w ofercie. Trudno było... W okolicach Rynku znalazłam L'esthetique i Payot, na Armii Krajowej - Wyspa Piękna. Wszystkie zakładają sztuczne rzęsy, więc na logikę - powinny też ściągać. L'esthetique - dzwonię, ale najbliższy termin odpowiedni dla mnie mają na sobotę, a jest poniedziałek. Nie chcę chodzić z takimi resztkami rzęs tak długo... Wyspa Piękna - tak, zakładają rzęsy, ale nie - nie ściągają, jeśli nie zakładałam u nich. Hm...:/ Payot - znowu termin na sobotę. Widzę, że nie będzie łatwo, więc biorę tą sobotę w Payot. Ściągnięcie rzęs i zrobienie henny potrwa max 40 minut.
Do tego czasu muszę sobie jakoś radzić z tymi resztkami na oczach, więc maluję je po prostu tuszem wodoodpornym, a wieczorem zmywam płynem micelarnym. Wychodzą teraz bardziej ochoczo :) zwłaszcza wraz z wacikiem.
Sobota. Salon jest w bocznej uliczce przy Rynku, nietrudno go znaleźć. Pomieszczenie wygląda trochę jak mieszkanie, ale z szykiem. Za ladą wita mnie uśmiechnięta pani i prosi o chwilkę cierpliwości. Siadam. Na ścianie mnóstwo różnego rodzaju certyfikatów, dyplomów... Za chwilę przychodzi kosmetyczka i zabiera mnie do pomieszczenia na końcu korytarza po lewej. Duże to mieszkanie :) Obok pokoju, w którym mam mieć robioną hennę, jest osobne pomieszczenie, gdzie można się przebrać itd. Pani zaprasza mnie na fotel i podjeżdżam do góry. Pokrowiec na fotelu jest frotowy, taki sam jak te prześcieradła na gumce na materace, i wielokrotnego użytku. Pod buty podkłada mi ręcznik. Ściąganie kleju odbywa się bez żadnego zabezpieczenia :) czyli po prostu jakąś szpatułką czy pędzelkiem rzęsy są smarowane i ściąganie po kolei. Kosmetyczka pyta, ile zapłaciłam za usługę, mówi, że u nich kosztuje to 450 zł. Pytam, na jaki rzęsach pracują - sztucznych? Ona na to, że na sztucznych, bo te naturalne są robione z włosia łasiczki i nie chcą brać odpowiedzialności za ewentualne uczulenia.
- Słyszałam, że niektóre gabinety robią też jedwabne rzęsy.
- Jedwabne? A to nie słyszałam - odpowiada.
Hm... Dla pewności sprawdzam potem w domu i tak, istnieją :)
Trochę się martwię, co zostanie z moich rzęs po zdjęciu tych sztucznych, a ona na to, że jak ona zdjęła, to miała piękne rzęsy, dłuższe i podkręcone, jedyny minus to to, że przy malowaniu tuszem czuła resztki kleju. Za chwilę daje mi lusterko i prosi, żebym sprawdziła, czy to już na pewno wszystkie, bo są takie naturalne, że mogła nie odróżnić... Hm... no to JA mam powiedzieć, czy wszystkie rzęsy już ściągnięte? No, ale według mnie tak, wszystkie. Moje rzęsy zostały, mało tego, są może krótsze, ale mam wrażenie, że bardziej gęste. Pewnie te najstarsze wypadły razem ze sztucznymi, za to nowe już rosną i jest ich sporo :) więc nie jest źle.Za to są brązowe i ich po prostu nie widać. Pytam, czy hennę robi się na dolne rzęsy także. Pani odpowiada, że tak i że zaraz wszystko mi będzie mówiła, jak będzie robiła. Ucieszyłam się na to, niestety finalnie sama musiałam o wszystko pytać. Proszę, żeby mi coś doradziła z kolorem, mówi że bez wątpienia czarny. Czego się poza tym dowiedziałam: używają henny marki Refectocil, można ją kupić tylko w hurtowniach, pani robi to specjalnym sposobem, bo miesza hennę w proszku i w kremie (parapet obok fotela służy za stolik) . Sama nie nakładała sobie nigdy henny, nie wie, jak to w ogóle możliwe. Ja na to, że babki sobie często robią same, jedno oko, potem drugie... No przekonana nie jest, ale wiadomo, musi obstawać za wyższością gabinetów kosmetycznych nad domowymi sposobami.
Pod oczy kładzie mi płatki i nie mogę już otwierać do końca "hennowania". Upewniam się, że dolne rzęsy też zostaną złapane. Jakąś szpatułką nakłada mi hennę i mam dać znać w razie, gdyby coś piekło. Nic nie piecze, oczy mocno zaciskam :) Posmarowane i teraz czekamy do czasu, aż coś zacznie mnie mrowić czy szczypać, ale chodzi o to, żeby jak najdłużej trzymać - rozumiem, że wtedy mocniej ma złapać. Po paru minutach rzeczywiście czuję mrowienie i pani kosmetyczka nadchodzi z odsieczą. Zmywa mi hennę ciepłą wodą. Mam przechylić głowę najpierw na jeden bok i pochylić oko nad miseczką, wacikiem przemywa mi oczy. Potem drugie oko. Dostają chusteczkę do wytarcia oczu i voila! Zrobione. Potem nakłada mi krem i masuje okolice oczu. Bardzo to przyjemne. Koniec. 10-15 minut max.
- No, teraz rzęsy są widoczne - mówi kosmetyczka.
Schodzę z fotela i biegnę do lustra obejrzeć moje kruczoczarne rzęsiska :) Haha a tu klops! No ciemne są, ale z odległości 20 cm od lustra i tak nie widać różnicy :D W każdym razie są gęste i czuję, że są mocne. Zaopatrzyłam się w olejek rycynowy i na noc smaruję górne rzęsy starą szczoteczką ze starego tuszu.

Acha, za całą imprezę zapłaciłam: 20zł za ściągnięcie rzęs, 40 zł za hennę. W drodze powrotnej kupuję hennę w Rossmannie za 10 zł do samodzielnego nałożenia, ma wystarczyć na 10 aplikacji :)

3 komentarze:

  1. W okolicach rynku świetnie hennę robi p. Anna Bracichowicz. Trafiłam przypadkiem i zostałam stałą klientką. http://www.klappstudio.pl/

    Pozdrawiam,

    Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. 40 zl henna na rzesy -masakra jakie ceny z kosmosu -to ja u swojej kosmetyczki za pakiet henna brwi i rzes z regulacja luku brwiowego place 35zl :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem stala klientka tego salonu, ktory uwazam ze jest ekskluzywny i profesjonalny. Uslugi sa wykonywane na najwyzszym poziomie. Henna rzes kosztuje tam 20 zl a henna brwi i rzes z regulacja brwi kosztuje 40 zl. Cennik jest na stronie internetowej salonu.

    OdpowiedzUsuń