
Do tego czasu muszę sobie jakoś radzić z tymi resztkami na oczach, więc maluję je po prostu tuszem wodoodpornym, a wieczorem zmywam płynem micelarnym. Wychodzą teraz bardziej ochoczo :) zwłaszcza wraz z wacikiem.

- Słyszałam, że niektóre gabinety robią też jedwabne rzęsy.
- Jedwabne? A to nie słyszałam - odpowiada.
Hm... Dla pewności sprawdzam potem w domu i tak, istnieją :)
Trochę się martwię, co zostanie z moich rzęs po zdjęciu tych sztucznych, a ona na to, że jak ona zdjęła, to miała piękne rzęsy, dłuższe i podkręcone, jedyny minus to to, że przy malowaniu tuszem czuła resztki kleju. Za chwilę daje mi lusterko i prosi, żebym sprawdziła, czy to już na pewno wszystkie, bo są takie naturalne, że mogła nie odróżnić... Hm... no to JA mam powiedzieć, czy wszystkie rzęsy już ściągnięte? No, ale według mnie tak, wszystkie. Moje rzęsy zostały, mało tego, są może krótsze, ale mam wrażenie, że bardziej gęste. Pewnie te najstarsze wypadły razem ze sztucznymi, za to nowe już rosną i jest ich sporo :) więc nie jest źle.Za to są brązowe i ich po prostu nie widać. Pytam, czy hennę robi się na dolne rzęsy także. Pani odpowiada, że tak i że zaraz wszystko mi będzie mówiła, jak będzie robiła. Ucieszyłam się na to, niestety finalnie sama musiałam o wszystko pytać. Proszę, żeby mi coś doradziła z kolorem, mówi że bez wątpienia czarny. Czego się poza tym dowiedziałam: używają henny marki Refectocil, można ją kupić tylko w hurtowniach, pani robi to specjalnym sposobem, bo miesza hennę w proszku i w kremie (parapet obok fotela służy za stolik) . Sama nie nakładała sobie nigdy henny, nie wie, jak to w ogóle możliwe. Ja na to, że babki sobie często robią same, jedno oko, potem drugie... No przekonana nie jest, ale wiadomo, musi obstawać za wyższością gabinetów kosmetycznych nad domowymi sposobami.
Pod oczy kładzie mi płatki i nie mogę już otwierać do końca "hennowania". Upewniam się, że dolne rzęsy też zostaną złapane. Jakąś szpatułką nakłada mi hennę i mam dać znać w razie, gdyby coś piekło. Nic nie piecze, oczy mocno zaciskam :) Posmarowane i teraz czekamy do czasu, aż coś zacznie mnie mrowić czy szczypać, ale chodzi o to, żeby jak najdłużej trzymać - rozumiem, że wtedy mocniej ma złapać. Po paru minutach rzeczywiście czuję mrowienie i pani kosmetyczka nadchodzi z odsieczą. Zmywa mi hennę ciepłą wodą. Mam przechylić głowę najpierw na jeden bok i pochylić oko nad miseczką, wacikiem przemywa mi oczy. Potem drugie oko. Dostają chusteczkę do wytarcia oczu i voila! Zrobione. Potem nakłada mi krem i masuje okolice oczu. Bardzo to przyjemne. Koniec. 10-15 minut max.
- No, teraz rzęsy są widoczne - mówi kosmetyczka.
Schodzę z fotela i biegnę do lustra obejrzeć moje kruczoczarne rzęsiska :) Haha a tu klops! No ciemne są, ale z odległości 20 cm od lustra i tak nie widać różnicy :D W każdym razie są gęste i czuję, że są mocne. Zaopatrzyłam się w olejek rycynowy i na noc smaruję górne rzęsy starą szczoteczką ze starego tuszu.
Acha, za całą imprezę zapłaciłam: 20zł za ściągnięcie rzęs, 40 zł za hennę. W drodze powrotnej kupuję hennę w Rossmannie za 10 zł do samodzielnego nałożenia, ma wystarczyć na 10 aplikacji :)
W okolicach rynku świetnie hennę robi p. Anna Bracichowicz. Trafiłam przypadkiem i zostałam stałą klientką. http://www.klappstudio.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola
40 zl henna na rzesy -masakra jakie ceny z kosmosu -to ja u swojej kosmetyczki za pakiet henna brwi i rzes z regulacja luku brwiowego place 35zl :P
OdpowiedzUsuńJestem stala klientka tego salonu, ktory uwazam ze jest ekskluzywny i profesjonalny. Uslugi sa wykonywane na najwyzszym poziomie. Henna rzes kosztuje tam 20 zl a henna brwi i rzes z regulacja brwi kosztuje 40 zl. Cennik jest na stronie internetowej salonu.
OdpowiedzUsuń